Jak rozpoczynałam odchudzanie,
zastanawiałam się co zrobić, żeby schudnąć jak najszybciej i
jak najwięcej. Na początku oczywiście zmniejszyłam podaż
kalorii, jadłam bardziej regularnie i ćwiczyłam. Efekty były.
Szybko.
Aż nagle „BACH!” po kilku
miesiącach odchudzania, szło coraz wolnieej, woolniej, aż
zgubienie 1kg przeciągało się w nieskończoność.
Nieskończoność to był okres
tygodnia oczywiście ( bo ile można czekać?)
Wtedy też zaczęłam czytać o
głodówkach oczyszczających. Szczerze mówiąc kontrowersje
związane z tym tematem są niemałe, nikt jednoznacznie jednak nie
odpowiada jak reaguje na to organizm. Ja postanowiłam sprawdzić na sobie jak to działa. Na początku
wmawiałam sobie, że to dla zdrowia, że się oczyszczę, schudnę
kilka kg, a potem zacznę się odchudzać zdrowo.
Było jednak odwrotnie. Zaczęłam
głodować. Bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Wytrwałam
kilka dni, schudłam kilka kilogramów, ale co z tego, kiedy nagle na
wadze zobaczyłam, że schudłam 100g lub nic... Stwierdziłam: po co
mam się tak męczyć, skoro tak mało schudłam, a mam taką
straszną ochotę na bułki z pasztetem, chipsy, czekoladę
nadziewaną itd.
Kończyło się na tym, że z potem na
czole, po długiej i zażartej dyskusji samej z sobą, szłam do
sklepu, robiłam zakupy za ok 30 zł ( czyli nie mało) i zjadałam
wszystko co miałam pod ręką... (wtedy też zaczęła się historia
z tabletkami przeczyszczającymi)
I tu moja przestroga. Czytając takie
blogi jak ten, kiedyś myślałam: „co one tam wiedzą, ja jestem
silna i inaczej sobie z tym poradzę, nic mi nie będzie”.
Tak nie jest. Popadamy w błędne koło.
Jesz coraz mniej i coraz wolniej chudniesz, dochodzi do napadów i
różnych drastycznych zachowań. Wtedy zaczynasz sobie zdawać
sprawę, że może gdybyś zaczęła jeść normalnie to lepiej byś
się poczuła, ale pojawia się kwestia maksymalnie szybkiego tycia.
Dlatego też nie pozwalasz sobie na jedzenie więcej, dalej obcinasz
kalorie, a chudniesz mało albo nic.
Szczerze mogę powiedzieć, że więcej schudłam jedząc racjonalnie, ale mniej niż głodując.
( za głodowanie uważam w tym
kontekście dietę poniżej 900 kcal).
To prawda, na początku jedząc więcej
przytyłam trochę, ale to nieznacznie bo 1-2 kg.
Dużo zależy też od tego w jaki sposób człowiek zaczyna się odżywiać. Ja postawiłam na białko jak wcześniej, a potem stopniowo jadłam więcej ziemniaków, ryżu, makaronu.
Dużo zależy też od tego w jaki sposób człowiek zaczyna się odżywiać. Ja postawiłam na białko jak wcześniej, a potem stopniowo jadłam więcej ziemniaków, ryżu, makaronu.
Po 2 tygodniach ćwiczeń i normalnego
jedzenia wyglądałam lepiej niż wcześniej z takim obozowym
żywieniem.
Mogłam na spokojnie wtedy żonglować
kalorycznością i składnikami i chudnąć.
Uważam, że jeśli ktoś musi mieć
jakieś ramy kaloryczności żeby utrzymać dietę to bardzo dobrym
rozwiązaniem jest Healthy Skinny Diet (kaloryczność podwyższyłabym o 100). Najeść się zdrowo i dobrze
można też jedząc mniej niż 1500 kcal. Oczywiście nie proponuję
tej diety na dłuższy okres niż przewiduje ustawa, ze względu
róznego rodzaju negatywne skutki, o których napiszę w jednym z
najbliższych postów.
Dlatego do wszystkich, którzy się zastanawiają jak szybko schudnąć:
- jeść, ćwiczyć, wysypiać się!
I pamiętajcie. Nie waga jest
najważniejsza a wymiary. Mierzcie się co jakiś czas, a na pewno
zobaczycie różnicę!
Nie dajmy się zwariować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz