piątek, 17 października 2014

Rozterki odchudzających się, czyli: "jeść czy nie jeść? oto jest pytanie"

Jak rozpoczynałam odchudzanie, zastanawiałam się co zrobić, żeby schudnąć jak najszybciej i jak najwięcej. Na początku oczywiście zmniejszyłam podaż kalorii, jadłam bardziej regularnie i ćwiczyłam. Efekty były. Szybko.
Aż nagle „BACH!” po kilku miesiącach odchudzania, szło coraz wolnieej, woolniej, aż zgubienie 1kg przeciągało się w nieskończoność.
Nieskończoność to był okres tygodnia oczywiście ( bo ile można czekać?)
Wtedy też zaczęłam czytać o głodówkach oczyszczających. Szczerze mówiąc kontrowersje związane z tym tematem są niemałe, nikt jednoznacznie jednak nie odpowiada jak reaguje na to organizm. Ja postanowiłam sprawdzić na sobie jak to działa. Na początku wmawiałam sobie, że to dla zdrowia, że się oczyszczę, schudnę kilka kg, a potem zacznę się odchudzać zdrowo.
Było jednak odwrotnie. Zaczęłam głodować. Bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Wytrwałam kilka dni, schudłam kilka kilogramów, ale co z tego, kiedy nagle na wadze zobaczyłam, że schudłam 100g lub nic... Stwierdziłam: po co mam się tak męczyć, skoro tak mało schudłam, a mam taką straszną ochotę na bułki z pasztetem, chipsy, czekoladę nadziewaną itd.
Kończyło się na tym, że z potem na czole, po długiej i zażartej dyskusji samej z sobą, szłam do sklepu, robiłam zakupy za ok 30 zł ( czyli nie mało) i zjadałam wszystko co miałam pod ręką... (wtedy też zaczęła się historia z tabletkami przeczyszczającymi)
I tu moja przestroga. Czytając takie blogi jak ten, kiedyś myślałam: „co one tam wiedzą, ja jestem silna i inaczej sobie z tym poradzę, nic mi nie będzie”.

Tak nie jest. Popadamy w błędne koło. Jesz coraz mniej i coraz wolniej chudniesz, dochodzi do napadów i różnych drastycznych zachowań. Wtedy zaczynasz sobie zdawać sprawę, że może gdybyś zaczęła jeść normalnie to lepiej byś się poczuła, ale pojawia się kwestia maksymalnie szybkiego tycia. Dlatego też nie pozwalasz sobie na jedzenie więcej, dalej obcinasz kalorie, a chudniesz mało albo nic.

Szczerze mogę powiedzieć, że więcej schudłam jedząc racjonalnie, ale mniej niż głodując.
( za głodowanie uważam w tym kontekście dietę poniżej 900 kcal).
To prawda, na początku jedząc więcej przytyłam trochę, ale to nieznacznie bo 1-2 kg.
Dużo zależy też od tego w jaki sposób człowiek zaczyna się odżywiać. Ja postawiłam na białko jak wcześniej, a potem stopniowo jadłam więcej ziemniaków, ryżu, makaronu.
Po 2 tygodniach ćwiczeń i normalnego jedzenia wyglądałam lepiej niż wcześniej z takim obozowym żywieniem.
Mogłam na spokojnie wtedy żonglować kalorycznością i składnikami i chudnąć.
Uważam, że jeśli ktoś musi mieć jakieś ramy kaloryczności żeby utrzymać dietę to bardzo dobrym rozwiązaniem jest Healthy Skinny Diet (kaloryczność podwyższyłabym o 100). Najeść się zdrowo i dobrze można też jedząc mniej niż 1500 kcal. Oczywiście nie proponuję tej diety na dłuższy okres niż przewiduje ustawa, ze względu róznego rodzaju negatywne skutki, o których napiszę w jednym z najbliższych postów.

Dlatego do wszystkich, którzy się zastanawiają jak szybko schudnąć:

  • jeść, ćwiczyć, wysypiać się!

I pamiętajcie. Nie waga jest najważniejsza a wymiary. Mierzcie się co jakiś czas, a na pewno zobaczycie różnicę!

Nie dajmy się zwariować!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate