poniedziałek, 28 listopada 2016

Dlaczego związki bywają chujowe?

"Koleżanka weszła do garażu podziemnego. Dla porządku dodajmy, że jechała do kina. Tak, mogła jechać do kina. I miała na sobie spodnie, bo zawsze ma na sobie spodnie. Uważa, że jej nogi dobrze wyglądają tylko w spodniach. Czy to prawda? To nieistotne. Dla kobiet nie liczy się prawda, liczy się to, w co wierzą.
Sąsiad wyminął ją z prawej strony. Szedł szybko.  W jednej ręce trzymał czteropak piwa. Tulił je do siebie. W drugiej miał kluczyki do samochodu. Otworzył duże kanciaste BMW. Kurtkę wrzucił na tylne siedzenie. Wsiadł na siedzenie kierowcy. Odetchnął głęboko. Z ulgą. Włączył radio. Cicho. Tak, aby za bardzo nie przeszkadzało i tak, aby coś jednak szumiało. Siedzenie pokryte skórzaną tapicerką odchylił do pozycji półleżącej.
Otworzył puszkę piwa. Zamknął oczy.
 co poszło nie tak?
Wybierasz osoby, które cię nie szanują
Jeśli facet mówi: „nie jestem gotowy, to nie jest dobry czas, ale oczywiście kocham cię szaleńczo”, to znaczy, że cię nie chce. Co, jednak, robi nieprzygotowana kobieta w takiej sytuacji? Usprawiedliwia go.
Kobiety są mistrzyniami w opracowywaniu wymówek dla chujowych zachowań mężczyzn, z którymi chcą być. Jeśli spotykasz się z zajętym facetem i on mówi, że lada chwila odejdzie od tamtej, to oznacza, że spotykasz się z oszustem, patologicznym kłamcą, który chce cię tylko regularnie dymać. Jeśli druga osoba traktuje cię jak gówno, to nie jest to żadna gra, ani nie przechodzicie w związku ciężkich momentów, tylko po prostu jej nie zależy. 
Jeśli spotykasz się z osobą, która cię zdradziła raz i drugi, to zdradzi i kolejny. Wiesz dlaczego? Bo już wie, że ma taką możliwość.
Jesteś narcyzem, albo jesteś z narcyzem
 Narcyz to ktoś, kto chce się podobać wszystkim, a nie podoba się samemu sobie. To częste w naszych czasach, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Takie osoby żyją swoim wizerunkiem. Są wiecznie niezadowolone ze swoich osiągnieć. Nie czują spokoju. Nie czują szczęścia. Zawsze i we wszystkim muszą być najlepsze. 
Mamy na rynku facetów, którzy wychowali się w latach 90.  Kiedy ich ojcowie budowali z drutu i karton- gipsu, oni byli wychowywani przez matki i babki. A matka, owszem, obiad ugotuje, ale nie wytłumaczy młodemu chłopakowi, co to właściwie znaczy być mężczyzną. Nie zrobią tego nauczycielki w szkole, ani katecheta. Mamy na rynku kobiety, które przez całe dzieciństwo musiały udowadniać rodzicom, że są wystarczająco dobre. Że są ładne, że są mądre. Nie dostawały od nich akceptacji. Czuły, że muszą na wszystko zasłużyć.
Ta niepewność mężczyzny – narcyza i kobiety – narcyza przekłada się na związki.
Narcyz myśli tak: jeśli ktoś mnie kocha to znaczy, że jest głupi, przecież wiem, że jestem beznadziejny/ beznadziejna i na nic fajnego nie zasługuję. Gardzę ludźmi, którzy mnie cenią. Ale skoro ktoś wpadł na taki głupi pomysł, że mnie lubi, to mu dopierdolę.
Narcyz nie potrafi się zaangażować, bo i tak uważa, że nic z tego związku nie będzie. Partnera/ partnerkę wybiera dla jego wizerunku. Często nawet będąc w związku flirtuje z innymi lub puszcza się na boki.
W sumie liczą się tylko emocje. Trzeba mieć defekt mózgu, żeby czerpać radość z kawy z cynamonem pitej z ulubionego kubka. Codzienność jest dobijająca. Życie jest dramatycznie nudne. A skoro brakuje mi emocji, to szukam ich na boku.”
Jeśli ktoś nie lubi siebie, to nie stworzy dobrego związku.
Nie wiesz, że aby być z kimś trzeba być szczerym. Względem siebie, a później względem tej osoby.
Na czym polega szczerość opowiem na przykładzie kumpla, który udał się na zakupy do Biedronki.
Stał sobie w kolejce, przed nim starsza kobieta kładzie na taśmę winogrona. Kasjer koło 40 – tki, łysy i  mówi:
– Ooo, winne grona. Od tego w końcu pochodzi nazwa winogron! Dziękuję bardzo szanownej pani, że zdecydowała się pani na zakupy w naszym sklepie. W końcu to też z pani pieniędzy jest wypłacana moja pensja. Życzę miłego dnia.
Za starszą panią stał lump z butelką jabola w garści. Popatrzył na kasjera i wycedził:
– A ty cały czas tu?
– Muszę tu siedzieć i chuj. Jakbym mógł to bym dawno spierdolił – odpowiedział kasjer, ze zmarnowaną miną.
I na tym polega różnica między szczerością, a pozorami w związku. Dusisz w sobie różne rzeczy w obawie, że druga osoba cię odrzuci. Nie mówisz o swoich pragnieniach, czasami nawet nie potrafisz ich nazwać. Tak naprawdę cały czas oszukujesz wszystkich dookoła. Twój świat to pozory. 
A później się dziwisz, że nie wyszło.
Koniec każdego związku widać czasami od razu na jego początku, tylko nikt nie patrzy. Bo, na samym początku już czujemy różne rzeczy. I trzeba iść za swoją intuicją. Trzeba jasno komunikować drugiej osobie, jakie są nasze potrzeby, czego chcemy. W ten sposób ona też podejmuje decyzję, czy chce z nami być. Bo poznaje nas tak naprawę, a nie tylko wersję demo. 
xxx
Związek Martyny ostatecznie się rozpadł. To była jej decyzja.
Zaczęło mnie wkurwiać, że jak tylko przekracza próg mojego mieszkania to stoi za przeproszeniem z kutasem na wierzchu, czy ja mam ochotę, czy nie mam, a na koniec potrafił wypomnieć, że miałam więcej orgazmów niż on.
I jestem sama po ponad 3 latach. Co prawda z bulimią, z tym, że każdego dnia wieczorem rozbieram się i oglądam się w lustrze. Wchodzę na wagę i widzę, że przytyłam, ale chodzę na siłownię, zrobiłam przez kilka ostatnich miesięcy super tyłek, super nogi, więc powtarzam sobie, że jest ok. Chodzę do pracy, jednak umiem się uśmiechać i widzę, że tego „codziennego optymizmu” pozbawiał mnie on. Nie powiem, że już jestem szczęśliwa, że kompletnie nic nie czuję, ale wiem teraz na 100%, że to nigdy nie mogło się udać.” 
Dorosłość polega na zrozumieniu co jest naprawdę dla ciebie ważne. Dla ciebie. Najwyższy czas zacząć. Albo możesz dalej robić te same rzeczy oczekując, że tym razem przyniosą one całkiem inne rezultaty. " 

wtorek, 6 września 2016

Stagnacja- jak ją pokonać cz.1

Jakis czas temu schudłam ponad 30 kg. Od tego czasu minęły dobre 3 lata, a ja nadal nie ruszyłam z miejsca. Waga waha się, -5 kg, +5 kg. W całkowitym rozrachunku wychodzę na zero, ale nie powiem, że to zero jest moim bezwzględnym. Zawsze chciałam osiągnąć więcej. Sukcesy napędzają moje życie i moją motywację, a tymczasem stanęłam. Stanęłam jak w kolejce po pomarańcze przed Wigilią za czasów PRL-u. Stanęłam i się prawie nie ruszam. Tempo żółwia. Pół stopy do przodu, żeby za chwilę cofnąć się o cały krok bo jakas większa starsza Pani wpycha mi się w kolejkę.
Za bardzo zaczęłam cieszyć się tym co osiągnęłam, przez co przestałam osiągać więcej...
Miałam sporo czasu na odpoczynek od tego pilnego odchudzania, 3 lata na jedzenie tego co mi się podoba, pizze, chipsy, słodycze, dużo alkoholu. A gdzie w tym wszystkim jestem ja i moje cele? ...
" spojrzała w siną dal".
Dosć już odpoczynku i lenistwa. Pora się wziąć za siebie, za rozwój. Trzeba zacisnąć pasa i poćwiczyć wreszcie swoją silną wolę. A własciwie ją sobie wytrenować- biceps zmalał.
Wiecie jaki jest najskuteczniejszy sposób na pokonanie lenistwa? Pierwszy krok. Jeden jedyny, potem leci z górki.

* nie masz siły isc na trening? ( co ja gadam? nie chce Ci się...)- spakuj torbę z ciuchami, załóż sportowe buty i wyjdz z domu kierując się do klubu fitness. Jak już tam dojdziesz, pomysl, że skoro już jestes, możesz w sumie zrobić kilka przysiadów, brzuszków itd. W ostatecznosci może będzie to pół godziny treningu. Pamiętaj, lepsze pół godziny niż siedzenie na tyłku!!!



* nie chce Ci się uczyć/ pisać pracy?- zbierz wszystkie materiały, których potrzebujesz, w jedno miejsce. Wyłącz komunikatory, wszystkie rozpraszacze i daj sobie 50 min na naukę, podczas której naprawdę się skupisz. 50 min to nie wiecznosć. Zawsze będziesz do przodu z materiałem, a gwarantuję, że większosci z Was uda się przerobić całkiem sporo materiału. Być może poswięcicie kolejne 50 min ?

* zamiast w tramwaju/ autobusie w drodze do szkoły/ pracy gapić się w ekran telefonu, poczytaj. Książki rozwijają i leczą. Cytując mojego kochanego L.Wisniewskiego " Czy wiesz, że książki mogą być jak bandaż, albo gips?".
* Nagradzaj się- jednak zachowaj przy tym dyscyplinę. Nie nagradzaj się odcinkiem ulubionego serialu za 50 min nauki, tortem za zrzucone 5 kg. Zachowaj równowagę. Dokonaj czegos co wymagało od Ciebie dużego poswięcenia i w zamian za to zaplanuj sobie większą nagrodę. Zdasz egzamin- zrób cos co chciałes zrobić od dawna. Niech to będzie cos, na co nie mozesz sobie pozwolic na co dzień.

* Miej swojego personalnego trenera- nie ważne w jakiej dziedzinie musisz walczyć ze sobą. Znajdz kogos, kto będzie sprawdzał Twoje postępy, z kim będziesz mógł/musiał się nimi dzielić i kto będzie motywował Cię do dalszej walki.

Póki co tyle moich mądrosci.
No nic, zakładam buty, pakuję torbę i lecę obejrzeć calypso... A nóż zachce mi się poćwiczyć?

Have a good day my dears.

wtorek, 21 czerwca 2016

Dlaczego związki "zniewalają"?

Moi drodzy

Jeśli ktoś jeszcze to czyta- ze względu na moje nieczęste wpisy…

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Obejrzałam dziś odcinek pewnego jakże ciekawego serialu paradokumentalnego (jak to zwykli nazywać w reklamach). Może dla niektórych to powód do śmiechu. Owszem, wiele historii jest przerysowanych, pokazanych w maksymalnie absurdalny sposób. Jest rodzina, wszyscy się kłócą, krzyczą- nie ma rodziny. Warto jednak zwrócić uwagę, jak bliskie jest to realiom.
Wracając jednak do sedna sprawy- w dzisiejszym odcinku, głównymi bohaterami była trójka przyjaciół, z czego jeden z nich za cztery dni powinien brać ślub z ukochaną w pięknych okolicznościach przyrody jakie fundują Wyspy Kanaryjskie.
Te 4 dni powinny być wykorzystane przez przyszłego „szczęśliwego” [?] Pana Młodego na przygotowania do uroczystości- zarezerwowanie Sali, wybór garnituru itd. Co jednak robi nasz przerysowany bohater? Po całości idzie w tango.

I tu- zarówno serial, a właściwie ten odcinek oraz rozmowa z przyjaciółką skłoniły mnie do przemyśleń.
Dlaczego ludzie, przed ślubem zachowują się jak dzicz wypuszczona z klatki? Jakby miało się skończyć wszystko co dotychczas było dobre, a zacząć to czego się najbardziej obawiamy- kobieta z wałkami na głowie, w szlafroku i tłuczkiem w ręku czekająca aż jej pijany i już nie tak troskliwy mąż wróci do domu?
Przecież jakby nie było, małżonków wybieramy sobie sami. Decydujemy się na zawarcie związku małżeńskiego.
Zakładam, że jeśli ktoś decyduje się na taki krok to dlatego, że widzi w drugiej osobie przyjaciela, partnera, osobę przed którą nie musi nic ukrywać, której może się zwierzyć. Oczywiście nie musimy być zawsze z siebie zadowoleni i popierać wzajemnie tego co robimy, ale wzajemny szacunek wymaga szczerości i całkowitego zaangażowania i oddania się tej drugiej osobie, czyż nie?
Trzeba w związku, a nawet warto się kłócić, nie zgadzać ze sobą, ale wszystko co robimy ma być konstruktywne i rozwijające.
Dlatego też nie rozumiem, wieczorów kawalerskich czy panieńskich, na których przyszły małżonek korzysta z ostatnich chwil wolności [WTF?]. Jakby po ślubie mięli mu tę wolność zabrać siłą. Znam historie z pierwszej jak i drugiej ręki, gdzie przyszli małżonkowie zachowują się jak ludzie mało cywilizowani- rzucają się na wszystko co się rusza, tańczą na rurach, podrywają obcych ludzi, uprawiają seks ( bo co? Bo to takie ekscytujące?) Czy nie bardziej ekscytujące byłoby uprawiać seks na różne sposoby z jedną osobą? Dbać o to żeby jej zainteresowanie nie wygasło? Żeby związek kwitł i się rozwijał? Dbać o szczerość i konstruktywne uwagi? Większość ludzi nie podejmuje tego wyzwania. Uważają, że co raz zdobyte, na zawsze będzie ich więc mogą odpuszczać, olewać, dać odczuć że druga osoba czuje się niechciana i niekochana. Nie trzeba chodzić na radnki ( i randka to nie jest spotykanie się w domu przy pizzy i piwie, tylko wyjście gdzieś razem!)  Tak jest łatwiej, tak jest prościej, wygodniej. Dużo łatwiej jest zainteresować sobą nową osobę, która nie zna naszych wad. Możemy się kreować na kogoś kim chcielibyśmy być, ale jak długo? W końcu wychodzą na jaw nasze wady i słabości.
Czy nie lepiej spędzić życie z przyjacielem?
Nie wyobrażam sobie, jak związek bez szczerości mógłby funkcjonować? Jak może się sprawdzić relacja, w której zostało nadwyrężone zaufanie i nie dba się o jego odbudowanie.
Pewne zachowania są niedozwolone, gdy jesteśmy z kimś w bliskiej relacji. To nie podlega dyskusji. Jednakże, jak zostałam nauczona- najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo, więc każdy błąd można wybaczyć jeśli skrucha jest szczera a chęć poprawy mocna. Kłamstwo jednak, tak jak zdrada jest oznaką tchórzostwa i braku szacunku. Robimy idiotę z kogoś, kto powinien być dla nas najważniejszy. Nikomu nie damy skrzywdzić tej osoby, ale sami sobie dajemy na to przyzwolenie. Czy to jest fair?
Przecież chcieliśmy się sobą opiekować...


Nadal zadaję sobie pytanie- dlaczego żeby poczuć wolność musisz być bez osoby którą kochasz? Czy z nią nie możesz się zabawić, pośmiać, zaszaleć? A może nie chodzi tylko o to. Może chcesz osiągnąć coś innego- wzbudzanie zazdrości, a może szukasz okazji to flirtu z innymi?
Jeśli tak, to wiedz, że coś jest nie tak.
Dlatego uważam, że jeśli się kogoś naprawdę kocha trzeba dać mu szansę, trzeba się starać, ale nie można pozwolić sobie na brak szacunku. Tak samo, jak ktoś mówi Ci że mu zależy, ale jednak odpuszcza mimo że zawinił- to widocznie mało mu zależy.
W szczególności piszę ten fragment dla kobiet. Milion razy powtarzam „ choćby mury srały a skały pękały, facet znajdzie sposób i czas żeby się z Tobą skontaktować”. Jak mu zależy to będzie wiedział co robić i nie zrezygnuje po jednej nieudanej próbie. Jak zawiódł na całej linii to zrobi wszystko żeby to odbudować- bo mu zależy! To jest mężczyzna. Jest zdobywcą. Więc jeżeli facet mówi, że nie wie co robić więc chyba się podda, to daj mu się poddać. On się nie podda jeśli uzna, że z Tobą właśnie chce spędzić życie. Odpuść. Widziałaś kiedyś, żeby klatka goniła mysz? Ja też nie…

Kierujmy się przy wyborze partnera tak, by chcieć się stawać dla niego lepszym człowiekiem, który budzi nasz szacunek, z kim chcemy się przyjaźnić i z kim umiemy być szczerzy do granic możliwości. Takich związków jest niestety coraz mniej, ale są możliwe.


niedziela, 12 czerwca 2016

Bądź głodny sukcesu- motywacja


Jest późna noc.
Sesja w toku. Nauka wierna jak pies czeka na mnie, chce żebym pogłaskała ją po grzbietach książek... Nie jest puchata, nie ma mokrego nosa- nie zachęca.

Naszło mnie rozmyślanie.
Nocą ponoć myśli się więcej, czuje się więcej, marzy się więcej.
Co najważniejsze- odważniej.

Czy życie, które wiedziesz dziś jest tym, którego chcesz? Czy już masz wszystko czego pragniesz?
Jeśli nie, to czy robisz cokolwiek by to dostać, czy wręcz przeciwnie?
Życie dla Ciebie jest zabawą? w każdy weekend spotkać się ze znajomymi, upić, poimprezować?
Czy w tym momencie stajesz się lepszy czy gorszy?
Żyjesz tu i teraz. Nie myślisz o przyszłości, a pamiętasz, że jesteś siewcą i za kilka lat zbierzesz plony swojego działania?
Jesteś cudem. Jesteś niewiarygodnym połączeniem wielu cząstek, komórek, atomów. Myślisz, że to przypadek?
Jesteś pewny, że zostałeś stworzony po to co robisz teraz? Nic większego?

Stworzyliśmy sobie środowiska, które sprzyjają brakowi determinacji, środowiska, które sprzyjają temu, by nasze ciała i umysły sflaczały.
Dawno temu sytuacja była jasna- jeśli nie byłeś wystarczająco zdeterminowany nie miałeś szansy przetrwać.
jeśli nie podejmowałeś walki i ryzyka- wydawałeś na siebie wyrok śmierci, jeśli nie zdobyłeś pożywienia dla siebie i rodziny- czekał was szybki koniec...
Obecnie możesz przejść przez życie bez większej determinacji, bez większego wysiłku...przemknąć przez dzieciństwo, przenudzić się podczas swojej edukacji, a później żyć na koszt państwa, rodziców, albo podjąć mało wymagającą pracę.
Nie musisz codziennie walczyć o przezycie z mrozem, zwierzętami czy innymi ludźmi. Nie konfrontujesz się z realnym zagrożeniem swojego życia... Jesteśmy pokoleniem ludzi, którym brakuje wytrwałości i determinacji w działaniu. Wszystko zostawiamy na później, przekładamy ważne sprawy, przekładamy życie. Ludźmi którzy mają za wiele możliwości wymówek i odwlekania swoich działań. Często, aby naprawdę zacząć walczyć o to czego pragniemy, potrzebujemy poczuć zimny oddech na twarzy, zimne dno pod stopami, by zrozumieć, że teraz musimy odbić się z całych sił, potrzebujemy kryzysowej sytuacji- przyparci do ściany...
Kiedy jesteś na samym dnie, nie myślisz o niczym innym tylko jak się stamtąd wydostać. Kiedy jesteś głodny - za wszelką cenę chcesz zdobyć pożywienie. Nie analizujesz wtedy ZA i PRZECIW. Nie dopuszczasz do siebie wymówek, walczysz żeby zdobyć to czego pragniesz... Walczysz żeby przeżyć...

Co by było gdybyś zawsze walczył z taką determinacją? walczyć o swoje marzenia- tak jak tonący walczy o powietrze?
Co gdybyś chciał osiągnąć swoje cele tak bardzo jak wygłodzony człowiek pragnie kromki chleba?
Pomyśl o chwilę o tym co chcesz zrobić, jak o sprawie życia i śmierci
Ile potrafiłbyś z siebie dać, gdyby to czy nauczysz się na najbliższy sprawdzian, zależało Twoje życie?
Ile zaangażowania wlałbyś w projekt gdyby od jego sukcesu zależało życie Twojej rodziny?
Ile energii włożyłbyś w kolejne powtórzenie, gdyby decydowało ono o tym, czy przeżyjesz?
Żyj tak, aby to co robisz, miało być ostatnią rzeczą w Twoim życiu.
Walcz o każdą chwilę, każdą sekundę życia,
I każdą z nich przeżywaj tak jakby miała być Twoją ostatnią...


wtorek, 31 maja 2016

Chleb wieloziarnisty domowej roboty (orkiszowy/pszenny)

Hej Haj Heloł!

Przybywam z przepisem na pyszny chleb wieloziarnisty. Nic tak nie koi zmysłów jak zapach pieczonego pieczywa w domowym zaciszu. Czysta przyjemność :)

Przejdźmy do rzeczy:

Przepis w wersji podstawowej wygląda następująco:

- 1 szkl mąki (typ 650) [ ja zaryzykowałam i zrobiłam swoja wersję z mąką pełnoziarnistą orkiszową]
- 1 szkl ziaren [ najlepiej smakuje połączenie słonecznika i lnu ]
- 3,5 szkl wody
- 1 kostka drożdży
- 1,5 łyżki soli
- 3 łyżki cukru [ ja daję jedną ]

masę dokładnie wymieszać, Następnie przełożyć ją do blaszki (połowa wysokości) i wstawić do zimnego piekarnika na godzinę (180 stopni, termoobieg)

Moje 3 chlebki zostały wykonane z dwóch porcji w blaszkach keksówkach.

Niewątpliwą zaletą tego przepisu jest fakt, że nie trzeba czekać aż ciasto wyrośnie.
Polecam!





poniedziałek, 7 marca 2016

Czego mężczyźni oczekują od kobiet i dlaczego kobiety rozumieją opacznie? I o tym jak wygląda miłość.

Wpis dedykowany głównie kobietom, ale mężczyznom będę wdzięczna za korektę jeśli zajdzie taka potrzeba.
Ostatnio przeprowadziłam kilka interesujących rozmów z mężczyznami na temat tego, czego oczekują od kobiet. Rozmowa sama zbaczała na tematy damsko-męskie, wzajemne oczekiwania itd.


W dzisiejszych czasach płeć piękna przyzwyczaiła się do tego, że musi być twarda, mieć "jaja" czasami większe od niejednego faceta, radzić sobie sama i umieć walczyć o swoje. Co za tym idzie? często tracimy kobiecość, delikatność i zwykłe poczucie finezji w kontaktach z mężczyznami. Zamiast być obiektem ich adoracji ( z wzajemnością oczywiście) stajemy się kumplami od piwka, albo oziębłymi zołzami. I w tym kontekście słowo "ZOŁZA" zdecydowanie nie ma oddźwięku pozytywnego. Nie ma jednego konkretnego czynnika, który do tego doprowadza. Może to być spowodowane wychowaniem- może miałaś młodsze rodzeństwo, którym musiałaś się zajmować, gdy rodzice byli zapracowani, może ktoś Cię zranił i obiecałaś sobie, że już nigdy na to nie pozwolisz, nie pokażesz zaangażowania, albo zwyczajnie masz łagodną formę autyzmu... (taki żarcik na rozruch) ;p.

Niepoprawnie interpretujemy czasami porady zawarte w książkach i zamiast być słodkimi, ciepłymi istotami, które w konkretnych wypadkach mają mieć określone wymagania i prezentować daną postawę, zmieniamy się w babsztyle pełne oczekiwań, dylematów i niezaspokojonych romantycznych ambicji. I nieważne jak facet się będzie starał, zawsze będzie powód, żeby myśleć, że coś się za przeproszeniem zjebało.

I tu nie mam na myśli tego, że nagle mamy obniżać standardy. Dlaczego kiedy jesteśmy na etapie podrywów jest fajnie, a w związku zaczyna być dziwnie? ( nie mówię, że zawsze ) Dlatego, że kobieta z zalotnej, miłej, uśmiechniętej i optymistycznej kobietki, zmienia się w Kobietę przez wielkie K. Większość zaczyna potrzebować deklaracji, rozmów o białej sukni i dzieciach... przed czym zdecydowanie przestrzegam. Nie pozwalają mężczyznom się wykazać, przejmują stery, bo spieszy im się do ślubnego kobierca. I przestaje mieć znaczenie, czy facet nadal zachowuje się w godny sposób, odpowiednio Cię traktuje, czy Cię szanuje... grunt żeby był. Tylko, że przez takie zachowanie kobiety tracą to co powinno być dla nich najcenniejsze. Własny charakter. Tym samym kastrują mężczyzn i zabierają im poczucie tej wyjątkowości jaką odczuwali na początku. W końcu, nie zrobi Ci różnicy jak on Cię traktuje, grunt żeby doszło do zawarcia transakcji... Mężczyzna ma poczucie, że nie jesteś z nim dla niego samego, ale dlatego, że boisz się być sama... Dlatego kobiety opanujcie się czasami. Błagam.
Wracając do meritum sprawy... Książki i inne głupie poradniki, utarte schematy i przeżycia sprawiły, że kobiety są przekonane, że dla mężczyzn ideałem jest silna, pewna siebie, twarda i niezależna kobieta, która wie czego chce od życia. Wamp, seks bomba lub Femme Fatale- jak kto woli.
Moim skromnym zdaniem, popartym niezbitymi dowodami ( co prawda w postaci jedynie kilku rozmów. ale zawsze) poszłyśmy w tym za daleko. Stałyśmy się mężczyznami z cyckami i seksowną bielizną. Cieleśnie nie mamy jaj, ale tak się zachowujemy. To tak jakby nagle wszyscy mężczyźni zaczęli się zachowywać jak niezdecydowane cipcie, które nie wiedzą czego chcą od życia.
Jednak natura tak nas skonstruowała, że mamy jasno określone role:

Mężczyzna ma być twardy, męski, ma być oparciem, bezpieczeństwem i ostoją kiedy jest źle. Ma się starać o kobietę, dawać jej do zrozumienia, że jest dla niego najważniejsza i nie powinien w niej wzbudzac zazdrości przy użyciu innych kobiet. To inne kobiety powinny zazdrościć tej jedynej :) Prawdziwy mężczyzna, któremu zależy na kobiecie, nie zacznie się zastanawiać nad rozstaniem bo pojawiły się jakieś nieporozumienia. On to weźmie na klatę i spróbuje ogarnąć. Będzie Ci pokazywał, że jesteś jego księżniczką, kochanką i całym światem. Kiedyś pewien mężczyzna, którego mam szczęście obecnie nazywać po staropolsku swoim Kawalerem mi powiedział, że bez względu na wszystko, jeżeli facetowi zależy na kobiecie, to będzie się starał. I tu sprawdza się powiedzenie drogie Panie "choćby mury srały a skały pękały, facet znajdzie sposób i czas..." i nie dajcie sobie wmówić, że nie jest gotowy na związek, nie wie czego chce, nie jest pewny... On doskonale wie, że o związek trzeba walczyć i że nie ma gromu z jasnego nieba, który powie Ci to TA JEDYNA. Jeżeli mówi coś takiego to zwyczajnie nie chce mu się dbać o związek z TOBĄ, więc sobie go odpuść. I broń Boże, nie myśl na początku związku o dzieciach i białej sukni. Takie myśli mogą przyjść dla Ciebie po zaręczynach (które tez mają być zaskoczeniem, a nie wymuszeniem!!!). "Wiesz, związek dwojga ludzi jest wysiłkiem, pracą, antyhedonizmem, któremu bardzo rzadko dzisiaj ludzie chcą sprostać. Poza tym, dużo trudniej jest dzisiaj nawzajem się pokochać."

Kobieta z kolei ma być kobieca w wyglądzie i zachowaniu. Nie wystrzegaj się sukienek, spódnic, ubrań podkreślających tego, że masz talię. Nie ścinaj włosów i nie upodabniaj się do wszystkich pań po czterdzistce, które tną się na męsko... Nie jesteś facetem i masz to zaznaczyć! ponadto, pamiętaj: jesteś delikatna, uśmiechnięta, optymistycznie nastawiona do życia, masz pomysł na siebie, plany, marzenia, które pragniesz zrealizować... Nie rezygnuj z tego bo pojawił się na horyzoncie ktoś kto chce z Tobą być. On chce z Tobą być bo jesteś własnie taka. Żeby mnie nikt źle nie zrozumiał... kobieca i delikatna nie znaczy potulna, niepewna siebie i zastraszona. Jesteś sobą! jesteś dla siebie wszystkim! i traktuj siebie w tych kategoriach. Bądź kobieca, ale bądź twarda kiedy trzeba. Bądź dla mężczyzny oparciem i daj mu poczucie bezpieczeństwa kiedy tego potrzebuje. Bądź niezależna finansowo, ale nie rywalizuj na kto kto więcej zarobi. Zachowaj umiar i godność. Jeżeli czujesz się źle traktowana powiedz o tym otwarcie a nie strzelaj focha bo zaczniesz sprawiać wrażenie niepoważnej. Umiej okazać uczucia, powiedzieć, że Ci na nim zależy, albo że chciałabyś, żeby był w tym momencie z Tobą. Okazuj czułość, pokaż mu, że jest dla Ciebie ważny, ale nie popadaj w przesadę (większość mężczyzn to zniechęca). Wykaż czasami inicjatywę, ale nie przejmuj roli mężczyzny w związku i nie bądź ciepłą kluchą bez własnego zdania... Kochaj siebie, dbaj o siebie i się rozwijaj... Masz swój świat, który jest intrygujący. Zaproś Go do niego... I pozwól się zaprosić...

Podsumowując: Kobieto, bądź ciepłą, kochającą i wesołą osobą. Dobrą. Twardą kiedy trzeba, żeby mężczyzna wiedział, że poradzisz sobie bez niego, ale też, że będziesz na równi z nim walczyć kiedy będzie źle. Jednak nie odbieraj mu męskości. Decyduj o sobie i nie mów więcej "obojętne mi to". I pamiętaj: "Twoje nagie ciało powinno należeć tylko do tego, który kocha się w Twojej nagiej duszy..."

Mężczyzno: bądź twardzielem i zdecyduj czego chcesz. Nie wódź za nos kobiety, która jest dla Ciebie "za dobra". Opiekuj się kobietą jak córką, szanuj jak Matkę i kochaj. Nie zniechęcaj się pierdołami- brakuje dziś takich mężczyzn, którzy mają jasno określony cel i do niego dążą. I pamiętaj "Rozpieszczanie kobiet nigdy nie wychodzi z mody".





I tak na koniec, żeby nikt nie myślał, że istnieje przeznaczona połówka dla Ciebie ( może jest, ale powinna się chłodzić w lodówce- i nie mówię tu o głowie ukochanej/go w słoiku po kiszonych ogórkach). Tę JEDYNĄ osobę wybierasz TY z pośród miliona innych i WY pracujecie na swój związek. Nikt inny.

"Właśnie... znaleźć składniki miłości. Potrzeba ogromnej pracy (...) Po pierwsze, trzeba umieć rozumieć i akceptować. Potem trzeba być najlepszym przyjacielem. Zawsze. Trzeba pracować nad pokonywaniem tego, czego w Tobie nie lubi druga osoba. Potrzeba wielkiego serca, mimo że tak łatwo jest po prostu być małym człowiekiem w tak wielu sytuacjach... Czasami iskra zapalająca miłość jest z ludźmi od początku. Ale wielu tę iskrę bierze za płomień, który – jak uważają – będzie trwał wiecznie. To dlatego tak wiele ognia i żaru serc ludzkich po prostu się wypala i w końcu gaśnie. Nad prawdziwą miłością trzeba pracować diabelnie ciężko."

"Ślubuję, że będę strzegł naszego związku i Ciebie. Obiecuję Ci miłość i wierność, w dobrych i złych chwilach, w zdrowiu i chorobie, bez względu na to, dokąd nas los zawiedzie. Że będę Cię chronił, szanował i obdarzał zaufaniem. Dzielił Twe radości i smutki i niósł pociechę, gdy będziesz jej potrzebować. Obiecuję miłować Cię, stać na straży Twych nadziei i marzeń i zapewniać bezpieczeństwo przy moim boku. Wszystko co należy do mnie, jest teraz Twoje. Oddaję Ci siebie, swą duszę i miłość, od teraz aż do końca naszych dni."


Mam nadzieję, że podjęłam sedno sprawy.
Zapraszam do dyskusji lub prywatnych wiadomości :)

Buziaki

niedziela, 6 marca 2016

Masz swojego motywatora?

        Macie kogoś z kim rozmowa Was wielce motywuje? Kto postara się odpowiedzieć na każde postawione przez Was pytanie? Dla niektórych z nas, mogą to być rodzice i przeważnie są- są odpowiedzią na wszystkie pytania, wsparciem, błogosławieństwem i pociechą kiedy jest źle, dla niektórych mogą to być przyjaciele. Może to być też osoba, z którą kontaktujemy się raz na ruski rok i wymieniamy się najważniejszymi spostrzeżeniami dotyczącymi naszego życia.
Ważne jednak jest, aby każdy z nas kogoś takiego miał.
Możecie zapytać po co? A po to właśnie, żeby ktoś za przeproszeniem kopnął Cię w cztery litery kiedy marnujesz sobie życie, kiedy nie potrafisz podjąć ważnych dla siebie decyzji, obrać prawidłowego kursu lub zrezygnować z czegoś co Ci kompletnie nie służy. I nie ważne czy chodzi o działanie, które jest bezproduktywne, czy o osobę, która nic do Twojego życia nie wnosi.
Krąży ostatnio takie powiedzenie: „Prawdziwy przyjaciel, gdy Ty powiesz „kogoś zabiłem”, on zapyta „gdzie go zakopiemy””. Trochę drastyczne porównanie, ale czasami dociera do człowieka, że przyjaciółmi nie są osoby, z którymi widujemy się codziennie, i które wiedzą co się dzieje w szarej codzienności. Przyjaciel to ktoś do tańca i różańca. Ktoś kto będzie stał za Tobą murem, pomoże Ci „wykopać grób”, ale zaraz trzepnie Cię i powie: „jesteś skończoną sierotą, ogarnij się wreszcie!” Przyjaciel nie może się bać mocnych słów. On je musi wypowiadać, żebyśmy nie stali w miejscu. Więc dlaczego nam to tak bardzo nie pasuje?
        Boimy się. Boimy się zmian, wyzwań, nieznanego. Boimy się, że sobie nie poradzimy, więc nagle, gdy ktoś zmusza nas do wyjścia ze strefy komfortu, staje się dla nas niewygodny. Nie powinno tak być. Nie wiesz ile masz czasu do przeżycia. Nie masz pojęcia, kiedy umrzesz. Może doczekasz pięknej starości, u boku osoby, którą kochasz, z gromadką wnucząt wokół. A gdyby jutro przydarzył Ci się nieszczęśliwy wypadek? Jak zostaniesz zapamiętany? Co zrobiłes? Czego dokonałeś? Co osiągnąłeś? Ile jest osób, którym trwale, pozytywnie zapisałeś się w pamięci? Nie chciałbyś dokonać czegoś wielkiego? Osiągnąć coś więcej niż przeciętność? Pewnie, że byś chciał… Chciałbyś dużo zarabiać, mieć piękny dom, samochód, żonę/męża wpatrzonego w Ciebie jak w obrazek… Takie są marzenia wielu ludzi w dzisiejszych czasach… I niestety nic ponadto.
Jesteśmy przeciętniakami sami dla siebie… Byle do wieczora, byle do piątku…
       Zmień coś. Określ cel w każdym aspekcie swojego życia. Nakreśl osobę, którą chciałbyś się stać i stań się nią. Zastanów się nad tym co musisz zrobić, żeby to osiągnąć i działaj. Zacznij od śmiałych kroków. Nie przeskoczysz przepaści dwoma małymi. Nie ma czasu już się rozdrabniać. To Twoje życie i nie masz ani chwili do stracenia! Na każdy kolejny dzień pracujesz dziś! Jeśli masz za niską średnią to jedyne co musisz zrobić, to zacząć się uczyć. Nie ma dróg na skróty! Działaj… Nikt za Ciebie tego nie osiągnie…
I na koniec… Zostaw za sobą to co Ci nie służy, ludzi którzy Cię hamują. Odetnij się od tego. Jesteś TY i cały Swiat przed Tobą… Stoi przed Tobą otworem i zaprasza Cię do wielkości…
Nie zmarnuj swojej szansy




Trzeba wszystko uporządkować.

Musisz się zdecydować, czego chcesz się trzymać.
Musisz wiedzieć, co trwa, a co przeminęło.
I czasami ustalić, czego nigdy nie było.
(...)
I musisz sobie pewne rzeczy odpuścić.





Translate