poniedziałek, 5 stycznia 2015

Negatywne skutki długotrwałego odchudzania

Zakładając tego bloga, w jednym z pierwszych postów oświadczyłam, że przedstawię Wam wszystkie negatywne skutki niezbilansowanej diety, których osobiście doświadczyłam podczas 2 lat odchudzania...

Jak wczęsniej pisałam, moja dieta była często monotematyczna, zdarzały się głodówki i napady obżarstwa.
Szczerze mówiąc, zdawałam sobie sprawę zarówno z tego, że moja dieta nie jest dobra,jak i z tego, że takiego rodzaju odżywianie się może doprowadzić do powikłań, jednak nie brałam tego na poważnie...
Nie wiem czy wynika to z naszej mentalności, ale często właśnie spotykam się ze stwierdzeniem: "kogoś to dopadło, ale mnie to nie dotyczy". Też tak myślałam. Niestety mylnie.

Oto kilka niegatywnych skutków diety, przedstawionych na jednej ze stron:
( pogrubiłam te dolegliwości, które dotyczyły mnie )


- spowolnienie metabolizmu,
- osłabienie organizmu,
- trudności z koncentracją, pamięcią,
- wypadanie włosów, osłabienie paznokci, 
- utrata elastyczności skóry,
- niedobory witamin i składników mineralnych,
- zmniejszenie masy mięśniowej,
- zaburzenia hormonalne,
- zaburzenia rytmu serca,
- spadek odporności,
- zakwaszenie organizmu,
- obciążenie pracy nerek, wątroby, 
- spowolnienie pracy jelit, zaparcia,
- zaburzenia miesiączkowania,
- zaburzenia odżywiania (np. anoreksja czy bulimia),
- drażliwość, zmęczenie,
- osteoporoza,
- niedokrwistość. 

Nie zaznaczyłam zaburzeń hormonalnych bo to miałam wcześniej, chociaż pewnie jakiś wpływ na to moja dieta też miała... Kilka miesięcy przed wakacjami zaczęłam zauważać bardzo dotkliwie osłabienie mojej odporności. Wcześniej, jako tako używałam czosnku, więc nie byłam aż tak osłabiona, ale później zaczęły tworzyć się w mojej jamie ustnej AFTY. Tak naprawdę, do końca nie wiadomo z jakiego powodu powstają, ale najbardziej prawdopodobna opcja u mnie to osłabienie odporności. Innej możliwości nie widzę, gdyż problem nigdy mnie nie dotyczył.


Afty powstawały w masowych ilościach, na języku, od strony policzków, na dziąsłach i nad nimi. Nie mogłam jeść, pić i mówić żeby nie odczuwać bólu, a ból był potworny. Jeśli ktoś kiedyś miał wyjałowiony organizm antybiotykami do tego stopnia, że doszło do grzybicy jamy ustnej to wie o czym mówię... 

Próbowałam wszystkiego żeby to zwalczyć. Dezaftan- NIC nie pomagało, szkoda pieniędzy.
Inne maści, domowe sposoby, kompletnie nic. 

jedyne co w tym wypadku mogę poradzić to zastosowanie Dentoseptu ( środek znieczulający i antybakteryjny) w masowych ilościach, oraz wzmacnianie odporności środkami naturalnymi i witaminami: głównie czosnek, cebula, miód i sok z cytryny. 

Zadbajcie o dietę bo uwierzcie mi, ból jest niemiłosierny, a ciężko się tego cholerstwa pozbyć! 

Powodzenia :)

Czego brakuje Wam na blogu?

2 komentarze:

  1. Też mam afty najprawdopodobniej z tego samego powodu co ty, mi pomaga woda utleniona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)dziękuję za komentarz,
    Ja już na szczęście uporałam się z tym problemem, pomógł mi głownie dezaftan :) Życzę powodzenia w walce z tym cholerstwem :)

    OdpowiedzUsuń

Translate