środa, 7 stycznia 2015

Jak się nie poddawać?

Witajcie,

Pisałam Wam niedawno, że od stycznia zaczynam praktyki w laboratorium pewnego koncernu farmaceutycznego. Ponadto, zostały mi do dokończenia badania w laboratorium na uczelni.
W mojej głowie na początku wszystko wyglądało świetnie: przebiedzę się przez styczeń, a potem będę mogła skupić się spokojnie na najważniejszych sprawach- pisanie magisterki i składanie dokumentów na uczelnię.

Dziś przyszło mi pierwszy raz udać się do owego koncernu. Miejscowość oddalona od mojego ukochanego miasta o ok.30 km. Autobusy jeżdżą tam jak na lekarstwo. Muszę wstawać o 6 żeby wyrobić się na 9. Wracam do domu o 17. Marnuje sporo czasu na dojazdy, a jak na złość pizga teraz śniegiem i mrozem w twarz... i przekonałam się, że to co w głowie wydaje się być takie proste, wcale takie nie jest. Już naszły mnie myśli żeby rezygnować.  Naprawdę, już jedną stopą byłam prawie poza bramą...

Powiedziałam sobie jednak stanowcze i jednoznaczne "NIE! podjęłaś decyzję to musisz się jej konsekwentnie trzymać".
Jakiś czas temu wyszłam bowiem z założenia, że to co nam przynosi los, to jakie daje nam możliwości dzieje się z konkretnego powodu. Pomimo, że coś mi się wydawało złe, nie do przejścia, w końcu obracało się w pozytywne skutki. Jeśli nie od razu to po pewnym czasie, ale zawsze.

Jeśli nie oglądaliście, polecam film: "zawsze na tak" z Jimem Carrey'em. Właśnie dzięki niemu, zmieniłam trochę swoje nastawienie do otaczającego mnie świata.

Ponadto, pomyślcie, czy ta "chwila" udręki, która Was aktualnie czeka, jest w stanie Wam później dać jakieś korzyści? czy dzięki temu wyrzeczeniu/ trudności, zmieniacie się na lepsze, rozwijacie się, walczycie o swoją przyszłość? Jeśli choć malutka część Ciebie mówi "tak", to dobrze robisz... Nie rezygnuj tylko walcz o swoją przyszłość.

o czym myśleć, żeby się zmotywować?

1. DUMA- tak, to chyba jeden z najważniejszych czynników. Nikt mi nie powie, że nie lubi czuć dumy. A jeśli dumę okazują jeszcze najbliżsi, to już eureka!

2. Wspomnienie starych porażek- zawsze, kiedy przypominam sobie stracone przez własną głupotę szanse, włos staje mi na głowie. Jak mogłam do tego dopuścić? Dlatego teraz, mimo tych wszystkich trudności jakie widzę przed sobą ( lub jakie sama sobie wymyślam) odsuwam na bok i skupiam się na tym, że za jakiś czas, nie powiem sobie "znów spieprzyłaś" tylko "świetnie Ci poszło".

3. Odliczanie dni w kalendarzu: Skreślam sobie krzyżykiem zaliczony dzień, na telefonie ustawiam buźki... grunt to widzieć postępy i upływający czas. Zawsze łatwiej się wstaje z myślą : " jeszcze 13 (12, 11...) dni do końca :)

4. Myślenie o przyszłości: po co postawiłaś/eś sobie ten cel? Co chcesz osiągnąć? Czeka na Ciebie lepsza praca? piękne wysportowane ciało? szczęślwy związek? samozadowolenie? Nieważne co pchnęło Cię do podjęcia decyzji, ważne do czego ona prowadzi, Wyobrażaj sobie pozytywne skutki swoich działań! (odsyłam do książki "Alchemik" Paolo Coelho)

5. Narcyzm- tak, wiem... Niezbyt dobra cecha. Pomyśl jednak, będziesz kiedyś komuś doradzać co ma zrobić w danej sytuacji (bo przecież komuś doradza się łatwiej niż sobie ;p), ale masz do tego prawo, jeśli wiesz co mówisz. Nikt nie będzie mógł Ci odpowiedzieć: " sam nawaliłeś, więc mnie nie pouczaj".

6. Czytanie motywujących cytatów. Można tego mnóstwo znaleźć w internecie. Niedługo również na tym blogu. Cytat, który mi znacznie poprawia zawsze nastrój i motywację: " Nie rezygnuj z celu bo wymaga czasu. Czas i tak upłynie" 

7. Pamiętaj że to stan przejściowy- Wszystko, prędzej czy później się kończy. Wszystko. Trudności też :)

8. Myśl pozytywnie: Wiem, czasami się łatwiej mówi niż robi, ale mi bardzo pomaga w tym Słoik szczęścia (wpis poprzedni). Każdego dnia, mogę znaleźć coś pozytywnego, z czego należy się cieszyć. To pomaga przetrwać :)


Nie wiem czy komuś tym wpisem pomogę. Mam nadzieję, że tak. Sobie pomogłam :))

Buziaki i proszę o sugestie (czego szukacie w necie i nie możecie znaleźć odpowiedzi? )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate